

Otrzymał on bowiem skargę od jednej z dyrektorek, w której wdrożony został Linux, gdzie stwierdziła, że „Linux to g…, nie system”. Na rozmowie z dyrektorką informatyk miał też wysłuchiwać, że „jedynym słusznym edytorem był Microsoft Word”, a z LibreOffice’a „nikt nie korzysta”. <p> No nieźle.
O, to aż ich zaobserwuję. I teraz też pytanie, czy taka inicjatywa musi wyjść oddolnie czy odgórnie, żeby się cokolwiek zmieniło.